Franczyza rozwija się bardzo intensywnie na całym świecie. W Stanach działa ponad 3 000 konceptów franczyzowych a liczba franczyzobiorców zbliża się do 800 000. U nas liczba franczyzodawców, którzy sprzedali choć jedną licencję nieznacznie przekracza 500. Biorąc pod uwagę różnice między USA a Polską – jest całkiem nieźle.
Jednocześnie jest to chyba najlepiej rokująca pod względem finansowym i rozwoju forma prowadzenia własnego biznesu. Mimo wszystko nie jest oczywiście w pełni bezpieczna, szczególnie wiele pułapek czyha na początkujących franczyzobiorców. I wpadają w nie często na własne życzenie, przez brak wiedzy i nadmierny optymizm. Oto pięć błędów, których powinniście unikać, by nie dołączyć do nielicznej na szczęście grupy zawiedzionych franczyzobiorców.
NIE GOTUJ SIĘ NOWINKAMI
Bardzo łatwo ulec histerii na nowości franczyzowe. Twórcy nowych konceptów często wabią biorców licencji pięknymi słowami – wytrychami, marketingową nowomową. Z jednej strony trudno im się dziwić, muszą przecież jakoś sprzedać swój pomysł. Z drugiej zaś często mają bardzo mało do zaoferowania. Pamiętajmy o tym, że na samych sztuczkach nie buduje się biznesu. Tu nie ma dróg na skróty, firmę i jej siłę tworzy się przez lata. W USA przyjmuje się, że koncept franczyzowy, który ma mniej niż 8 lat jest jeszcze świeży i mało sprawdzony.
U nas ta granica z oczywistych względów jest niższa. Powinniśmy więc ostrożnie przyglądać się ofertom franczyzowym, których twórcy działają krócej, niż 3 – 4 lata. Kilka lat temu nastąpił u nas nagły wysyp salonów depilacji. Wiele osób chciało wejść w ten biznes, sporo rzeczywiście to zrobiło. A rynek brutalnie zweryfikował rzeczywistość i kilka konceptów franczyzowych wraz z biorcami licencji zniknęło z rynku. Zostali najsilniejsi, poważnie i perspektywicznie podchodzący do sprawy. To, że coś jest „nowe” na rynku franczyzowym jest raczej przeszkodą niż zaletą. Ideą tej formy prowadzenia biznesu jest przecież sprzedaż sprawdzonego pomysłu na biznes. Nowinki mogą okazać się niezłą szansą, ale statystyki wskazują, że dzieje się tak raczej rzadko.
NIE MYŚL, ŻE BĘDZIESZ W PEŁNI WŁASNYM SZEFEM
Zasady rządzące franczyzą nie do końca odpowiadają samodzielnemu prowadzeniu własnej firmy. Każdy franczyzobiorca musi przestrzegać wielu zasad i procedur, narzuconych przez franczyzodawcę. Ale pamiętajmy, że wyraził na to zgodę, zrobił to dobrowolnie i zobowiązał się do tego. Powodem tak wielu niepowodzeń startupów jest fakt, że ich twórcy nie zdołali wypracować skutecznej strategii biznesowej.
Zaś powodem, dla którego franczyzajest skuteczna są właśnie procedury i zasady wypracowane przez sieć. Jako franczyzobiorca musisz sobie uświadomić, że sieć decyduje o kierunkach i sposobach rozwoju nie dlatego, że nie nadajesz się do biznesu. Wręcz przeciwnie – nadajesz się! Ktoś uznał, że będziesz dobrym partnerem do wspólnej pracy, do budowania marki a przy okazji swojej firmy. Musisz mu zaufać.
Jeśli szukasz niczym nieskrępowanej swobody biznesowej, lubisz robić co chcesz, kiedy chcesz i jak chcesz, to prawdopodobnie franczyza nie jest dla ciebie.
Prawdę powiedziawszy, zakres swobody zależy w dużej mierze od sieci i od umowy franczyzowej. Nie jest jednak przypadkiem, że na całym świecie najlepiej radzą sobie te systemy, które cenią jednolitość i spójność swoich franczyzobiorców.
PR JEST FAJNY, ALE KASA MUSI SIĘ ZGADZAĆ
Otwierasz gazetę – piszą o firmie X, włączasz radio – mówią o firmie X, odpalasz Facebooka i Twittera – to samo. Myślisz sobie „fajna ta firma, wszyscy o niej mówią, może warto z nią współpracować?”. Myśl owa jest w pełni uzasadniona, lecz przed przejściem od słów do czynów, musisz jeszcze sprawdzić czy firma X jest w rzeczywistości fajna. O Amber Gold też wiele osób mówiło, wiele jej zaufało, a efekt jest znany – 19 tysięcy osób utopiło 850 mln złotych. Jako franczyzobiorca musisz dokładnie sprawdzić firmę, z którą chcesz zawrzeć umowę. Nie wystarczy, że ileś osób mówi o niej dobrze. Ożeniłbyś się z osobą poznaną wczoraj? Raczej nie. Tu też masz mieć pewność, że ten biznes ma solidne podstawy finansowe, że inni franczyzobiorcy mają się dobrze, że dostaniesz porządne wsparcie i że kupujesz naprawdę dobry pomysł na biznes.
NIE ROZMAWIASZ Z FRANCZYZOBIORCAMI?
Częstym błędem jest kontaktowanie się tylko i wyłącznie z przedstawicielami firmy oferującej franczyzę. Dlaczego tak wiele osób nie poświęca trochę czasu, by pojeździć po okolicy i porozmawiać z obecnymi i byłymi franczyzobiorcami? Zakup franczyzy to potężne zobowiązanie. Według wszelkiego prawdopodobieństwa, będzie wymagać znacznych nakładów finansowych, nie wspominając o czasie i wysiłku, jaki będzie trzeba poświęcić.
Poproś franczyzodawcę o kontakty do jego partnerów porozmawiaj z nimi. Jeśli nie chce ich udostępnić albo coś kręci – powinna ci się zapalić czerwona lampka. Podczas rozmów z franczyzobiorcami zadawaj pytania o to jak idzie biznes, jaki przychód i dochód generuje firma, jakie wsparcie i szkolenia otrzymują, co było kluczem do sukcesu i co w systemie im się podoba, a co nie.
ZA MAŁO PIENIĘDZY
Jak już wspomnieliśmy wcześniej, firmy franczyzobiorców mają znacznie wyższy wskaźnik sukcesu niż tradycyjnego biznesu. Ale to nie oznacza, że w dzień po otwarciu interesu pod twoimi drzwiami ustawią się tłumy rozentuzjazmowanych klientów krzyczących „Weź moje pieniądze!”. Nie będzie ich też za tydzień. Może za miesiąc, może za kilka, może za rok. Kalkulując budżet musisz wziąć pod uwagę to, że firma zacznie zarabiać na siebie dopiero za jakiś czas.
A więc potrzebujesz pieniędzy nie tylko po to, by opłacić licencję i otworzyć firmę, ale i dotować ją przez jakiś czas. Po prostu musisz mieć gotówkę, by przez ten okres mieć za co żyć, płacić rachunki, pensje itd. Rozsądne jest zapewnienie sobie i firmie finansowania przynajmniej na pierwsze pół roku działalności. Inaczej postawisz się w pozycji osoby, która kupiła samochód za wszystkie oszczędności i nie ma pieniędzy na ubezpieczenie, paliwo i części.
Aby tego uniknąć, należy sumować wszystkie koszty związane z zakupem licencji. Następnie spojrzeć na swoje wydatki osobiste i określić, ile pieniędzy potrzebujesz miesięcznie. Jeśli kołderka nie starczy na wspomniane pół roku, to chyba lepiej wstrzymać się od inwestowania i zebrać więcej pieniędzy albo poszukać tańszego konceptu.
Konrad Bagiński