Jeszcze rok temu wydawało się, że okres odmrażania gospodarki po jej prawie całkowitym zamknięciu spowodowanym pandemią COVID-19 zaowocuje znaczącym wzrostem zainteresowania franczyzą, a w konsekwencji rosnącą liczbą sprzedanych licencji franczyzowych, i że dzięki temu jeszcze bardziej wzrośnie istotna rola jaką franczyza odgrywa w polskiej gospodarce. Tak się jednak nie stało.
Przyjrzyjmy się zatem czynnikom, które spowodowały, że zainteresowanie franczyzą nie rosło w ubiegłym roku tak jak się tego spodziewaliśmy.
Historia lubi się powtarzać
Nie oszukujmy się – niezależenie od prasowych enuncjacji często przedstawiających polski rynek franczyzy w różowych barwach, ostatnie lata dla większości franczyzodawców nie były łatwe. Malejące bezrobocie, rosnące wynagrodzenia, wysokie czynsze i inne koszty prowadzenia działalności, a z drugiej strony presja na niskie ceny ze strony konsumentów – wszystko to powodowało, że niewielu franczyzodawców było w stanie zaproponować rynkowi koncepty franczyzowe o akceptowalnej kwocie inwestycji i stopie zwrotu, a przy tym opierające się na rozpoznawalnych markach i dopracowanym know-how operacyjnym. A potencjalni franczyzobiorcy i tak kręcili nosami, bo na wielu z nich czekały etaty z rosnącymi wynagrodzeniami i różnymi benefitami pracowniczymi. Czy nam się to bowiem podoba czy nie, w większości przypadków ludzie decydują się na zakup franczyzy nie dlatego, że chcą, tylko dlatego, że muszą. Efekt końcowy był taki, że choć na rynku pojawiało się wiele nowych ofert franczyzy to franczyzodawcy mieli duże kłopoty z pozyskaniem franczyzobiorców, choć wielu z nich i tak robiło dobrą minę do złej gry i przekonywało o dynamicznym rozwoju zarządzanych przez nich sieci. A potem przyszła pandemia koronawirusa i wydawało się, że w wyniku spowolnienia wywołanego w gospodarce przez lockdowny franczyzodawcy będą mieli do czynienia z rosnącą liczbą osób zainteresowanych zakupem franczyzy. Doświadczenia z przeszłości pokazują bowiem, że zainteresowanie franczyzą rośnie, gdy na rynku zaistnieje kilka kluczowych czynników. Głównym z nich jest rosnąca stopa bezrobocia, które już przed wybuchem pandemii było chyba najniższe w historii jego pomiarów. A w dobie recesji w gospodarce która przecież miała niechybnie nastąpić w wyniku pandemii koronawirusa bezrobocie miało tylko rosnąć i tym samym zwiększać pulę kandydatów na franczyzobiorców. Tymczasem, wbrew przewidywaniom wielu ekspertów, że prawdziwa skala problemów ujawni się dopiero po tym, jak przestaną działać rządowe programy osłonowe gospodarka rośnie, a w ślad za tym stopa bezrobocia nie tylko nie wzrasta, ale znów zaczęła maleć. W efekcie na rynku wcale nie pojawiły się tysiące ludzi bez pracy lub pracujących poniżej ich kwalifikacji, którzy mieli stanąć przed wyborem czy trzymać się nisko płatnego etatu czy może jednak przejąć kontrolę nad swoim losem i wystartować z własnym biznesem po to, aby zapewnić swoim rodzinom dotychczasowy standard życia a sobie satysfakcję z założenia i prowadzenia zyskownej firmy, zapewniającej rodzinie bezpieczeństwo finansowe.
Pracowników brakuje i są coraz drożsi
Nie dość tego, osoby decydujące się na uruchomienie własnego biznesu właśnie się przekonują, że aktualnie znalezienie wyszkolonych i zmotywowanych pracowników jest jeszcze trudniejsze niż przed wybuchem pandemii, kiedy to już wiele firm borykało się z brakiem rąk do pracy. Podaż kandydatów gotowych do pracy nie tylko bowiem nie wzrosła, ale wręcz zmalała. Za to w dobie galopującej inflacji i rosnących cen wzrosły ich oczekiwania płacowe, co szczególnie uderza w biznesy usługowe i gastronomiczne. Warto bowiem zauważyć, że wysokość minimalnego wynagrodzenia w ciągu pięciu lat wzrosła o 70 proc. W 2018 roku wynosiła 1750 zł miesięcznie a od nowego roku już ponad 3000 zł. Rośnie również minimalna stawka godzinowa stosowana w umowach cywilnoprawnych. W tym roku wyniesie ona 19,70 zł (o 1,40 zł więcej w stosunku do 2021 r.). Niska stopa bezrobocia (5,9 proc.) powoduje nie tylko bardzo duże trudności w znalezieniu pracowników, ale także wywołuje konkurencję płacową między przedsiębiorcami. Już teraz w gastronomii i usługach brakuje chętnych do pracy za minimalne wynagrodzenie. Można również zauważyć odpływ pracowników do tych sektorów, w których wynagrodzenia są wyższe a takie oferty można znaleźć w branży np. handlowej i logistycznej.
Niedobór kapitału
Polski rynek zawsze cierpiał na niedostatek kandydatów na franczyzobiorców dysponujących odpowiednio wysokimi środkami aby zainwestować we własny biznes oparty o franczyzę. Jak pokazały wyniki badania przeprowadzonego w ubiegłym roku przez Havas Media na zlecenie Grupy Muszkieterów jedynie około 4 proc. respondentów zadeklarowało, że byliby skłonni zainwestować we własny biznes we franczyzie powyżej 100 tys. złotych. Nie ma w tym nic zaskakującego, bo od zawsze największa popularnością cieszyły się koncepty franczyzowe o niewysokiej kwocie inwestycji wymaganej od franczyzobiorców co, między innymi, tłumaczy duże zainteresowanie ofertą franczyzy Żabki.
Natomiast dla tych którzy mają oszczędności, otrzymali odprawę lub mają inne środki finansowe, które mogą przeznaczyć na inwestycję inwestycja we własny biznes franczyzowy jest o tyle kłopotliwa, że wymaga zazwyczaj samodzielnego jego prowadzenia albo przynajmniej aktywnego nim zarządzania, w odróżnieniu od inwestycji o mniej lub bardziej pasywnym charakterze, takich jak akcje czy popularne w ostatnich latach inwestowanie w mieszkania na wynajem, gdzie nie tylko uzyskuje się pasywny dochód z najmu, ale jeszcze zarabia się na wzroście wartości nieruchomości.
Lokale na biznes
Wbrew przewidywaniom okres zamknięcia gospodarki i wynikające z niego kłopoty niektórych konceptów handlowych, gastronomicznych i usługowych nie spowodowały ani istotnego wzrostu liczby lokali dostępnych do wynajęcia w atrakcyjnych lokalizacjach ani zwiększonej skłonności wynajmujących do obniżania stawek za najem.
Z kolei lokale w galeriach i centrach handlowych z racji wysokich czynszów, niekorzystnych warunków umów najmu i wprowadzonego zakazu handlu w niedziele, już przed wybuchem pandemii nie były dobrym miejscem do uruchamiania i prowadzenia placówek franczyzowych. W zdecydowanej większości przypadków, przy wysokich kosztach prowadzenia działalności, nie były one bowiem w stanie zapewnić franczyzobiorcom odpowiednio wysokich przychodów ze sprzedaży, a co za tym idzie satysfakcjonującej rentowności ich biznesów. Pandemia i wprowadzone w jej efekcie ograniczenia w funkcjonowaniu galerii i centrów handlowych tylko ten trend pogłębiły. Obecnie ze świecą w ręku szukać franczyzodawców, którzy opieraliby strategię rozwoju ich sieci franczyzowych na placówkach zlokalizowanych w galeriach i centrach handlowych. Na kilkanaście projektów przygotowania oferty franczyzy, jakie prowadziliśmy na przestrzeni ostatnich miesięcy, ani jeden nie przewidywał uruchamiania placówek franczyzowych w tego typu lokalizacjach. To mówi samo za siebie. I nic nie wskazuje na to aby coś w tej kwestii miało się zmienić.
Zadania dla franczyzodawców
Co zatem powinni zrobić franczyzodawcy, aby odnaleźć się w tych, niełatwych dla nich, okolicznościach rynkowych? Na początek powinni, i dotyczy to zarówno franczyzodawców dopiero wchodzących na rynek, jak i tych, którzy działają na nim od dawna, dokonać oceny na ile ich obecne modele biznesowe mają szansę sprawdzić się w nowej rzeczywistości rynkowej, która okazuje się być mniej dla nich obiecująca i bardziej wymagająca niż to się jeszcze niedawno wydawało. Gdy to zostanie zrobione, należy zweryfikować i uaktualnić (a w przypadku nowych franczyzodawców przygotować od zera) zawartość dokumentacji oferty franczyzy, tak, aby być w stanie zaoferować kandydatom na franczyzobiorców atrakcyjny, w pełni zweryfikowany i udokumentowany model franczyzy, który będzie miał szansę się sprawdzić w tych nowych, trudnych uwarunkowaniach rynkowych. Ważne jest aby ewentualne korekty modelu biznesowego czy opracowanie warunków i dokumentacji oferty franczyzy wykonać przed rozpoczęciem ekspansji w oparciu o franczyzę. Później może już na to nie być czasu ani zasobów.
Należy przy tym pamiętać, że w przypadku firm, które dopiero planują rozwój poprzez franczyzę, proces przygotowania warunków i dokumentacji oferty franczyzy zajmuje z reguły kilka miesięcy. Proces ten powinien rozpocząć się od analizy czy model biznesu prowadzonego przez przyszłego franczyzodawcę w ogóle nadaje się do rozwoju poprzez franczyzę. Bo, choć teoretycznie każdy biznes można próbować rozwinąć poprzez franczyzę, to niekiedy może to nie mieć ekonomicznego uzasadnienia. Kolejnym krokiem jest opracowanie warunków finansowych oraz dokumentacji prawnej, operacyjnej i marketingowej oferty franczyzy. Z kolei franczyzodawcy już prowadzący sieci franczyzowe powinni dokonać przeglądu i aktualizacji podręczników operacyjnych, programów szkoleniowych i strategii marketingowych. Niezależnie bowiem od etapu rozwoju na jakim znajduje się sieć franczyzowa, każdy z franczyzodawców powinien zawczasu dobrze się przygotować na zainteresowanie jego ofertą franczyzy ze strony kandydatów na franczyzobiorców. Niestety bowiem nadal często spotykamy się z sytuacją, gdy pojawiające się na rynku oferty franczyzy nie są oparte na sprawdzonych modelach biznesowych bądź nie mają niezbędnego „oprzyrządowania” w postaci dokumentacji prawnej, operacyjnej, finansowej i marketingowej oferty franczyzy (bądź też została ona przygotowana w pośpiechu i „na kolanie”) oraz odpowiednio przeszkolonych i zmotywowanych zasobów ludzkich do wdrożenia w życie strategii rozwoju poprzez franczyzę oraz późniejszego zarządzania relacjami z franczyzobiorcami. W efekcie wiele z debiutujących na rynku ofert franczyzy ginie gdzieś po drodze w pomroce dziejów nie wytrzymawszy zderzenia z realiami rynkowymi i oczekiwaniami ze strony potencjalnych franczyzobiorców.
Andrzej Krawczyk